Organizacja Wydarzeń Kulturalnych

[2018.4] Promocja 21 TOMU "PAMIĘTNIKA USTROŃSKIEGO" (18 grudnia 2018 r., Muzeum Ustrońskie im. Jana Jarockiego)

„Pamiętnik Ustroński” to wydawnictwo o tak dużej już renomie, na tak wysokim poziomie zarówno wydawniczym, jak i merytorycznym co do opracowań tekstów, (...) z wysokim warsztatem, który oparty jest w dużej mierze na historycznych źródłach, na niewiarygodnej tytanicznej pracy, którą wykonują autorzy artykułów. Jest to fenomenalny materiał, który został w niewiarygodny sposób precyzyjnie opracowany, udokumentowany i zapisany – mówił Ireneusz Szarzec podczas promocji 21 tomu publikacji. Pierwszy tom liczył 15 stron. Ten ma dużo, dużo więcej. Ale zawartość merytoryczna jest równie wartościowa – dodał długoletni burmistrz Miasta Ustroń, a obecnie radny Powiatu Cieszyńskiego.

Spotkaniu promocyjnemu, odbywającemu się w dniu 18 grudnia 2018 r. w Muzeum Ustrońskim im. Jana Jarockiego, towarzyszył występ Janusza Śliwki, niegdyś członka legendarnego zespołu instrumentalno-wokalnego „Czantory” (później „Delta”). Nie mogło zabraknąć również wspomnień i anegdot jego „zespołowego” kolegi – Piotra Zwiasa – z licznych tras koncertowych z lat 70. XX wieku. Wywiad z Piotrem Zwiasem, przywołujący klimat tamtych lat, można przeczytać właśnie w najnowszej edycji „Pamiętnika”. Prezentacji całości wydawnictwa dokonała Bożena Kubień, mówiąc:

Drodzy Państwo! Miło mi zaprezentować kolejny, 21 tom „Pamiętnika Ustrońskiego”. „Pamiętnik” to nie tylko wydawnictwo regionalne z długoletnią tradycją, ale także jedyne w swoim rodzaju forum dyskusji o dziedzictwie, historii, kulturze, współczesności i przyszłości zarówno Ustronia, jak i – patrząc szerzej – Śląska Cieszyńskiego. Ale głównym pretekstem do rozważań autorów jest właśnie Ustroń, co więcej Ustroń stanowi też element ich fascynacji, pasji, nowych poszukiwań i odkryć badawczych. Autorzy koncentrują się w swoich tekstach zarówno na materialnych, jak i niematerialnych aspektach naszego wspólnego dziedzictwa, nieraz bardzo wielowątkowego ustrońskiego dziedzictwa, będącego wytworem przenikania się kultur, religii, idei, wartości. Dziedzictwo to także nasza pamięć i tożsamość. A w dzisiejszych czasach, w dobie Internetu, rośnie właśnie znaczenie dziedzictwa kulturowego, bo coraz częściej i coraz odważniej wykorzystuje się przeszłość do współczesnych celów. I to również obserwujemy w Ustroniu, bowiem dobrze udokumentowana i zaprezentowana w sposób ciekawy historia staje się doskonałym narzędziem do promocji miasta. A Ustroń nie powstał wczoraj, tylko ma piękną i przebogatą tradycję – na różnych polach – co powinno być przedmiotem dumy naszych mieszkańców oraz przyciągać turystów.
21 tom „Pamiętnika Ustrońskiego” – tak jak i poprzednie roczniki – podzielony jest na poszczególne działy tematyczne, wyodrębnione dużą fotografią. Zatem rozpoczynamy tę „pamiętnikową” podróż po dziejach Ustronia.
Dział I tworzą artykuły dotyczące różnych aspektów dawnej kultury, a ściślej sztuki oraz przejawów jej pięknych elementów w obecnej przestrzeni publicznej miasta. Ale także zawarta jest w tym dziale spora dawka dobrze udokumentowanej historii (wzbogaconej treściami zawartymi w przypisach), tym razem sięgającej nawet XVIII wieku, co nie zdarza się zbyt często.
Dział ten rozpoczyna artykuł mojego autorstwa poświęcony gmachowi ustrońskiego ratusza w pierwszym siedemdziesięcioleciu jego istnienia, czyli w latach 1894-1964. W przyszłym roku będziemy obchodzić 125.rocznicę powstania ratusza, który obecnie wśród wielu budowli publicznych w mieście zasługuje na miano tej pierwszej. W swoim tekście skupiłam się głównie na poszukiwaniu w obecnym wyglądzie i wystroju ratusza pierwotnych elementów architektonicznych, które przetrwały do dzisiaj i stanowią obecnie uroczą ozdobę elewacji gmachu. Zaintrygowała mnie także pierwotna funkcja obiektu, bo Urząd Gminy nie zajmował wtedy zbyt wielu pomieszczeń w ratuszu. Głównie mieściły się w nim różne obiekty handlowo-usługowe oraz areszt, ale przede wszystkim mieszkania dla nauczycieli. Jeśli Państwo chcą się dowiedzieć, gdzie w ratuszu znajdowały się wówczas mieszkania dla żonatych, a gdzie dla nieżonatych nauczycieli – odsyłam do artykułu. Udało mi ustalić też wszystkich projektantów i budowniczych ratusza, którymi byli Austriak, Niemiec i Czech. Pragnę też zwrócić uwagę na opisany w artykule aspekt organizowania wówczas przetargów i prowadzenia inwestycji przez gminę. Dążono bowiem do tego, aby pieniądze nie poszły w obce ręce, ale pozostały w gminie, stąd wiele prac zlecano ustroniakom, dbając w ten sposób o mieszkańców miasteczka.
Kolejny materiał to artykuł z cyklu „sąsiedzi zza miedzy”. Tym razem, po Brennej, Goleszowie i Nydku, przyszedł czas na naszego północnego sąsiada, czyli na Skoczów. Autorką tekstu jest Diana Pieczonka-Giec, historyk sztuki, kierownik Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej w Górkach Wielkich oraz prezes Towarzystwa Miłośników Skoczowa. Należy pamiętać, że autorzy piszący do cyklu „sąsiedzi zza miedzy” mają za zadanie nie tylko zaprezentować swoją miejscowość, ale zwrócić uwagę na jej wspólne wątki z Ustroniem. Tutaj autorce znakomicie się to udało. Tekst ten to doskonała dawka historii, okraszona rozbudowanymi przypisami naukowymi. No i wyczuwamy tutaj rękę zawodowego historyka sztuki, bo sporo w artykule pojawia się wątków rzeźbiarskich i malarskich, poprzez omówienie dzieł skoczowianów – rzeźbiarza Wacława Donaya i grafika Edwarda Biszorskiego, które również dotyczą Ustronia oraz znajdują się w przestrzeni publicznej naszego miasta.
Przed nami następny artykuł na temat ustrońskiej rzeźby „Hutnik”. Alicja Michałek już od ponad 10 lat zajmuje się tym fascynującym zabytkiem naszej kultury materialnej. To właśnie z jej inicjatywy i dzięki jej staraniom rzeźba po prawie 80 latach poniewierki trafiła z powrotem do Ustronia, została pięknie odnowiona i dziś zdobi elewację północną Muzeum Ustrońskiego. W zamieszczonym w „Pamiętniku” materiale autorka odkrywa kolejne tajemnice związane z losami „Hutnika”. Od ustrońskim „Hutniku” mówi się rzeźba, posąg, figura, obiekt, a ja ośmielę się stwierdzić, że po tylu zabiegach związanych z odzyskaniem, a następnie renowacją „Hutnika” przyszedł czas, aby mówić o nim pomnik „Hutnika” i byłby to najstarszy pomnik w naszym mieście.
Dział pierwszy zamyka artykuł mojego autorstwa poświęcony jednej z najpiękniejszych budowli w centrum miasta. Mowa tutaj o obiekcie pod adresem Rynek 4, określanym dziś także jako „Centrum pod Jednym Dachem”, który przez długie lata był Szkołą Powszechną nr 1, a następnie Szkołą Podstawową nr 1. Gmach ten zawsze zachwycał mnie swoim wyglądem, dlatego z uporem szukałam archiwaliów – czyjego autorstwa jest to projekt i kto obiekt ten zbudował. W tym roku udało się, teraz wszystko już jasne. Cieszyński baumeister Adalbert Krasny na początku XX wieku zaprojektował i zbudował w Ustroniu kilka szkół, w tym również tę naszą „jedynkę”, co miało miejsce w 1902 r. W swoim artykule skupiłam się głównie na historii powstawania tego obiektu oraz wyglądzie elewacji frontowej, gdyż poza wysoką wartością estetyczną gmach ten posiada unikatowy w skali miasta tzw. francuski kostium fasady.
Dział II tworzy blok wspomnieniowy, który tradycyjnie pojawia się w „Pamiętniku” co roku. Treści zawarte w tym dziale płyną prosto z serca, przez co jego forma też jest nieco lżejsza, co nie znaczy, że pozbawiona aparatu naukowego, bo również on tutaj się pojawia.
Tak jest w przypadku pierwszego artykułu Alicji Cieślar pt. „Wspomnienie o ustrońskim Mariensztacie”, czyli urokliwym osiedlu, gdzie przez kilkanaście lat autorka zamieszkiwała. Doskonale widzimy tutaj, że tekst powstał prosto z serca, gdyż towarzyszą mu nieraz emocje wzruszenia, przywołujące na myśl dzieciństwo, ludzi i ciepło, którego wówczas doświadczyła, mieszkając na tym osiedlu. To bardzo barwne wspomnienie, a jednocześnie spora dawka historii, bo z artykułu dowiadujemy się, kiedy zaczęły powstawać w Ustroniu takie charakterystyczne bloki z wysokimi, spadzistymi dachami i skąd wzięła się nazwa Mariensztat, nawiązująca przecież do warszawskiego Mariensztatu. Artykuł wzbogacają piękne, nigdy wcześniej niepublikowane archiwalne zdjęcia i bardzo się cieszę, że w tytule jest część I – to znaczy, że temat będzie kontynuowany. Mamy w Ustroniu Brodyway, mamy Manhatan i mamy nasz Mariensztat.
Kolejny tekst wspomnieniowy, autorstwa Lidii Troszok, intryguje ciekawym tytułem, a szczególnie wymienionymi w nim rodzajami materiałów, takimi jak – nylon, stylon, gabardyna. Kto dziś pamięta jeszcze takie tkaniny! Co więcej autorka przytacza ich w tekście około 30! A wśród nich takie perełki jak inlet, torlen czy kremplinę. A kto z Państwa pamięta, do czego służyły sztrumfhaltery albo kapliny? W tekście pojawia się wiele nazwisk zapomnianych już dzisiaj ustrońskich krawcowych i krawców. Znakomita pamięć, imponująca wiedza dotycząca rodzajów tkanin, a przy tym piękny język sprawiają, że artykuł wspomnieniowy stał się także świetnym dokumentem.
Ostatni tekst w dziale wspomnieniowym to opowieść Krystyny Wineckiej-Windholz z dalekiej Australii. Tak jak przed rokiem wspomnienia są świeże, bo tym razem dotyczą przeprowadzki do nowego domu i przenoszeniem rodzinnego archiwum, skrupulatnie gromadzonego przez lata przez Ottona Wineckiego-Windholza, męża autorki. Zapewne dla całej rodziny było to nie lada wyzwanie – zapraszam do lektury.
Otwieramy kolejny dział „Pamiętnika”, dotyczący sylwetek i rodów zapisanych w historii naszej miejscowości.
Rozpoczyna go artykuł Józefa Jana Sikory, opowiadający o sześciu pokoleniach ustrońskich kolorzy, czyli kołodziejów z rodu Pilchów, mieszkających na Gojach i tam uprawiających to szlachetne rzemiosło, które obecnie już zanikło. To co najbardziej zaimponowało mi w tym materiale, to znakomita wiedza autora na temat dawnych narzędzi i terminów zarówno kołodziejskich, jak i stolarskich, często zapisywanych w gwarze cieszyńskiej, których naliczyłam w tekście ponad 40, takich jak np. porzyz, łynkoć, szpica, kłónice, ale także banzega, kolotocz, rafcangi itd. I o to właśnie autorowi chodziło, aby słowa te ocalić od zapomnienia, a tutaj dodatkowo umiejętnie je wkomponować w tekst i wyjaśnić ich znaczenie oraz wzbogacić fachowym rysunkiem i interesującymi zdjęciami. Wszak „Pamiętnik Ustroński” służy też edukacji regionalnej.
W dziale rody i sylwetki znalazł się także artykuł Anny Guznar poświęcony narciarce Annie Pustówce-Kaczmarek, ustrońskiej mistrzyni slalomów, kombinacji alpejskich i zjazdów, która królowała na stokach narciarskich w latach 50. i 60. ubiegłego stulecia i powołana została do kadry narodowej. Życiorys Anny Pustówczanki to rzeczywiście prawdziwy slalom specjalny, o czym również zasygnalizowała autorka w tytule artykułu. To kolejny tekst Anny Guznar przedstawiający sylwetki zapomnianych ustrońskich sportowców. Cykl ten z pewnością wart jest kontynuacji.
Dział ten zamykają dwa artykuły mojego autorstwa powiązane ze sobą poprzez ich bohatera – architekta Karola Kozieła, bardzo zdolnego twórcę, posiadającego również ustrońskie korzenie. Zapewne wielu z Państwa słyszało o Karolu Koziele, gdyż głównie był on znany w drugiej połowie XX wieku. Ja natomiast skupiam się na jego młodzieńczych projektach powstałych jeszcze w okresie przed II wojną światową, kiedy był studentem, a jeszcze wcześniej praktykantem w znanej firmie architektoniczno-budowlanej swego kuzyna Józefa Kozieła. Karol Kozieł był autorem planów kilku pięknych ustrońskich willi, zaliczanych dziś do ikon ustrońskiej moderny. Są to wille – „Astra”, „Helga” oraz „Źródło Żelaziste”, a także dom wypoczynkowy „Pokój”, położony w malowniczej dolinie Jaszowca, który był pierwszym tego typu obiektem w tej części Ustronia.
Domowi wypoczynkowemu „Pokój” poświęciłam też następny artykuł, bo przede wszystkim jest to jeden ze sztandarowych przykładów naszej ustrońskiej międzywojennej architektury okrętowej. Zdumiewa też rozmach tej inwestycji, bo dolina Jaszowca stała się w okresie międzywojennym miejscem objętym pierwszymi w historii Ustronia planami regulacyjnymi, opracowanymi przez znakomitego warszawskiego urbanistę Stefana Tworkowskiego, w związku z czym łatwo było pozyskać tutaj pierwszego inwestora, którym był ówczesny śląski gigant przemysłowy – Śląskie Zakłady Górniczo-Hutnicze Huta „Pokój” S.A.
W kończącym się 2018 r. miały miejsce dwa ważne jubileusze związane z historią kościołów ustrońskich ewangelickich i temu właśnie poświęcony jest kolejny dział w „Pamiętniku Ustrońskim”.
Rozpoczyna go artykuł Anny Gluzy na temat postylli Grzegorza z Żarnowca, ważnego dzieła w historii postyllografii polskiej. Autorka w niezmiernie interesujący sposób opowiada o tej pozycji oraz przedstawia sylwetkę Grzegorza z Żarnowca, dochodząc do cieszyńskiego wydania postylli z 1864 r., które ukazało się z inicjatywy ks. Teodora Haase. Autorka zwraca tutaj szczególną uwagę na spis prenumeratorów, dołączony do tego dzieła, wśród których pojawia wiele znanych nazwisk ustroniaków, których potomkowie żyją prawdopodobnie do dziś. Proszę zatem to sprawdzić, bo spis ten również zamieszczamy w „Pamiętniku”.
Dokładnie 180 lat temu, w 1838 r. ukończono budowę kościoła ewangelickiego w Ustroniu, według projektu Floriana Onderki ze Lwowa. Jeszcze bez wieży, która powstała ponad ćwierć wieku później. Autor artykułu ks. Karol Macura, proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Drogomyślu, skupia się natomiast na niezwykłym obrazie ołtarzowym w tymże kościele pt. „Ostatnia wieczerza” pędzla artysty malarza Gyuli (Juliusa) Stetki, urodzonego na Słowacji, a tworzącego w Monachium, a następnie w Budapeszcie. Autor z wielkim znawstewem i pasją opowiada także o innych obrazach w kościele.
35 lat temu, a dokładnie 9 października 1983 r., odbyło się uroczyste poświęcenie punktu katechetycznego w Ustroniu Polanie, który obecnie jest kościołem ewangelickim ap. Mateusza. O tej rocznicy nie zapomniał i postanowił ją odnotować w „Pamiętniku” Michał Pilch. Możemy zatem wspólnie z autorem prześledzić losy powstawania tego obiektu, a wcześniej także poznać działalność Szkółki Niedzielnej, zorganizowanej dla dzieci z Polany i Jaszowca. Z kolei w drugiej części artykułu autor skupia się na współczesnym życiu kościoła i polańskiej parafii.
Przed nami ostatni dział „Pamiętnika Ustrońskiego”. Jego forma jest nieco inna i odbiega trochę od pozostałych artykułów. Autorki prowadzą tutaj bowiem ożywiony dialog z bohaterami artykułów, poprzez wywiad i poprzez zapis tzw. historii mówionej.
Pierwszy materiał w tym dziale to rozmowa Elżbiety Sikory z Piotrem Zwiasem pt. „Jesteście najlepszym polskim kwartetem na Zachodzie”. Rzecz dotyczy założonego w 1970 r. ustrońskiego zespołu instrumentalno-wokalnego „Czantory”, który później przybrał nazwę „Delta” i odnosił sukcesy w Polsce, a także w Czechosłowacji, Finlandii, Bułgarii, a następnie w Republice Federalnej Niemiec. Jednego z członków tego zespołu – Janusza Śliwkę – mamy okazję posłuchać podczas dzisiejszej promocji. A oprócz jego i Piotra Zwiasa byli wśród nich także Karol Pinkas i Marek Bartosz. Zapewne wielu z Państwa pamięta jeszcze występy zespołu „Czantory” w „Kuźniku”, a mnie najbardziej urzekły stylizacje panów z lat 70., które widzimy na zdjęciach, a więc spodnie dzwony, aksamitne garnitury, muszki, długie włosy. Na zamieszczonych w książce licznych fotografiach świetnie uchwycony został klimat tamtych czasów.
Drugi artykuł z tego działu to opowieść Alicji Michałek o ustrońskim rodzie Demlów. Historia tej znanej rodziny przedstawiona została tutaj głównie w formie barwnych, wielowątkowych wspomnień Wandy Błażejczyk z domu Demel, która dodatkowo udostępniła autorce wiele pięknych archiwalnych zdjęć, wzbogacających warstwę tekstową. To także opowieść o skomplikowanych losach śląskocieszyńskich rodzin, która rozpoczyna się jeszcze w XIX wieku, a kończy w połowie XX stulecia. Pani Wanda, członkini rodziny Demlów, to naoczny świadek przedstawianych wydarzeń, dlatego tekst jest bardzo prawdziwy i nie pozbawiony emocji. Zachęcam do lektury.
W tym miejscu chciałabym serdecznie podziękować fantastycznej grupie osób z Towarzystwa Miłośników Ustronia, które współpracują ze mną i pomagają mi na wielu płaszczyznach przy powstawaniu książki. W tym roku byli to: Anna Gluzianka, Elżbieta Sikora, Alicja Cieślar i Michał Pilch. Niestety od niedawna nie już wśród nas Jana Sztefka. Za skład książki i wydanie odpowiedzialni byli Kazimierz Heczko i Ágnes Nagy z Galerii „Na Gojach” w Ustroniu, a za druk Offsetdruk i Media z Cieszyna. Wszystkim serdecznie dziękuję. Bardzo dziękuję również naszym partnerom projektowym – Miastu Ustroń i Powiatowi Cieszyńskiemu oraz darczyńcom i sponsorom, którzy współfinansowali wydanie książki. Ich pełny wykaz znajdą Państwo na początku pozycji.






cofnij